
Zaopatrzenie w życiodajną słoneczną witaminę D spada! Ten fakt udowadniają najnowsze badania National Center for Health Statistics. Powód? Coraz mniej promieni słonecznych padających na skórę. Do tego zgubnego skutku prowadzi nowoczesny styl życia. Sterylnie zamknięte pomieszczenia biurowców, przedłużające się godziny pracy, codzienność między mieszkaniem, samochodem a biurem – to wszystko sprawia, że coraz mniej czasu spędzamy na świeżym powietrzu. Ponadto „dzięki” głośnym kampaniom branży kosmetycznej coraz bardziej boimy się słońca – zarówno tego na plaży, jak i w solarium. W rezultacie częściej chorujemy.
Amerykańscy naukowcy porównali wyniki badań nad przeciętnym poziomem witaminy D we krwi człowieka sprzed dziesięciu lat z tymi aktualnymi. Poziom ten spadł w przeciągu minionych lat o 5–20 nmol/L (nanomoli na litr krwi). Jako wystarczający przyjmuje się poziom 50 nmol/L. Tym samym mamy do czynienia z niedoborami sięgającymi 40%!
Podstawą do przeprowadzenia badania były dane z lat 1988–1994. Zbadano wtedy ponad 18 tys. osób pod kątem zawartości witaminy D w ich krwi. Nowe badania przeprowadzono na grupie ponad 20 tys. osób. Wyniki są porażające. Badani Amerykanie wykazują znaczne niedobory witaminy D sięgające od 10 do nawet 40%.
Jak podkreślają naukowcy, jednym z powodów takiego stanu rzeczy są kosmetyki, a w szczególności kremy, mleczka i balsamy ochronne, które powinny chronić naszą skórę przed zgubnym działaniem zbyt silnych promieni słonecznych, a jednak często, zamiast chronić, tworzą na naszej skórze warstwę skutecznie blokującą promienie słoneczne, niszcząc tym samym naturalny proces zaopatrywania organizmu w witaminę D. Jak potwierdzają badania naukowe, kosmetyki te najczęściej nie spełniają swego faktycznego przeznaczenia i nie chronią przed rakiem skóry, a jedynie tworzą na skórze kleistą warstwę, która – siłą rzeczy – nie przepuszcza niczego, co ważne dla zdrowia – ani tlenu, ani słońca.
Paradoksalny rezultat kampanii antysłonecznych i antysolaryjnych jest taki, że nie chroni się społeczeństwa przed rakiem, a przeciwnie – blokuje się czynnik, który może skutecznie przeciwdziałać nowotworom – słoneczną witaminę D.
Innymi słowy, działania, które mają na celu chronić przed zbyt mocnym, „złym” słońcem, są nieskuteczne. Skutecznie jednak przeciwdziałają życiodajnemu, „dobremu” słońcu. Zamiast chronić miliardy urlopowiczów przed słonecznym maniactwem, uniemożliwiają mądre dawkowanie promieni słonecznych zarówno na plaży, jak i w dobrych, sprawdzonych salonach solaryjnych.
Oczywiście, stosowanie kremów z odpowiednim i dobranym do skóry filtrem UV jest nadal bardzo ważne i nie można tych zaleceń bagatelizować. Tyczy się ono jednak głównie czasu słonecznego urlopu, podczas którego nasza skóra konfrontowana jest codziennie z gigantyczną dawką UV. W tym czasie wielokrotnie przewyższa ona tę potrzebną do syntezy witaminy D3. W takich wypadkach należy zarówno ochronić skórę przed jej przedwczesnym starzeniem się, jak i ograniczyć mutagenne działanie nadmiaru UV, z którym nasza, często zbyt jasna, skóra nie jest w stanie sobie porodzić. Czy jednak do takiego zachowania nawołują kampanie antysłoneczne? Niestety, ich promotorzy popadają w skrajność, która w świetle wyników badań staje się dziś niebezpieczna dla naszego zdrowia.
Opracowanie naukowe: Anne C. Looker et al., Serum 25-hydroxyvitamin D status of the US population: 1988–1994 compared with 2000–2004, American Journal of Clinical Nutrition, 2008, 88: 1519